Ekstraklasa piłkarska - sensacja we Wrocławiu, Górnik już drugi
Rywalizujący o czołowe lokaty Górnik, Śląsk i Raków przystępowały do swoich sobotnich meczów ze świadomością, że dzień wcześniej prowadząca w tabeli Jagiellonia (56 pkt) zremisowała u siebie 2:2 Pogonią Szczecin (48), która 2 maja zagra w finale Pucharu Polski z pierwszoligową Wisłą Kraków.
Wynik w Białymstoku trudno uznać za niespodziankę. Wcześniej Jagiellonia dwukrotnie przegrała w tym sezonie z Pogonią. Na początku kwietnia "Portowcy" okazali się lepsi w półfinale Pucharu Polski, zwyciężając u siebie po dogrywce 2:1. Pokonali Jagiellonię również w rundzie jesiennej ekstraklasy - 2:1 w październiku.
Piątkowy remis lidera sprawił, że kolejne dni w ekstraklasie zapowiadały się ciekawie.
Pierwszy swoją szansę wykorzystał Górnik. Zabrzanie po raz kolejny okazali się wyraźnie lepsi od beniaminka z Łodzi. Jesienią pokonali na wyjeździe ŁKS 5:0, a teraz u siebie 4:1.
Bramki dla podopiecznych Jana Urbana, zdecydowanie najlepiej punktującej drużyny ekstraklasy w 2024 roku, zdobyli w pierwszej połowie Szymon Czyż oraz po efektownym rajdzie Lawrence Ennali, a w drugiej części - Kamil Lukoszek i Filipe Nascimento. ŁKS odpowiedział tylko trafieniem - przy stanie 0:3 w 85. minucie - Daniego Ramireza.
Łodzianie z dorobkiem 21 pkt zajmują ostatnie miejsce, a do bezpiecznej strefy tracą 11 (na dodatek 15. Cracovia ma jeden mecz mniej), więc ich szanse utrzymania w ekstraklasie są już prawie zerowe.
Zupełnie inne nastroje w Zabrzu. Górnik awansował na pozycję wicelidera. Ma 51 pkt, podobnie jak trzeci Śląsk i czwarty Lech Poznań. Wszystkie te zespoły tracą do Jagiellonii pięć punktów.
"Mamy dużo do wygrania, zrobimy wszystko, by to wykorzystać i zakończyć sezon na jak najwyższym miejscu. Presja to była rok temu, kiedy walczyliśmy o utrzymanie. Były nieprzespane noce, główkowanie. Górnik mógł być gdzie indziej niż dziś" - przyznał Urban.
Wrocławianie mieli szansę zbliżyć się do lidera, ale sensacyjnie przegrali u siebie z przedostatnim obecnie (a przed tą kolejką ostatnim) Ruchem 2:3.
Chorzowianie prowadzili na terenie faworyta już 3:0, gole strzelili Węgier Soma Novothny, Tomasz Wójtowicz i Michał Feliks. Śląsk ruszył w pogoń dopiero w końcówce.
W 86. minucie gola zdobył Hiszpan Erik Exposito, który z dorobkiem 17 umocnił się na czele klasyfikacji strzelców, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry trafił Ukrainiec Jehor Macenko.
Wrocławianie mogli, a nawet powinni wyrównać, ale w ostatnich sekundach idealnej okazji nie wykorzystał Patryk Klimala. Dośrodkowana z lewej strony piłka minęła bramkarza i obrońców Ruchu, lecz napastnik gospodarzy nie trafił z bliska do siatki.
"Mówiliśmy sobie przed tym meczem, że musimy wygrać, aby zdobyć mistrzostwo Polski. I to jest całe podsumowanie tego spotkania. Przegrywając 0:3 doprowadzamy do fajnej końcówki i mamy piłkę do pustej bramki, ale nie strzelamy. Takie sytuacje trzeba wykorzystywać, to musi wpaść do siatki" - przyznał trener Śląska Jacek Magiera.
Chorzowianie, którzy odnieśli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe, a łącznie dopiero trzecie, awansowali na 17. miejsce z dorobkiem 23 pkt.
Czwarty w tabeli Lech podejmie w niedzielę o 17.30 Cracovię, natomiast na piątą pozycję awansował Raków - 49.
Broniący tytułu częstochowski zespół miał ułatwione zadanie w Łodzi, bowiem Widzew już od 15. minuty grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla doświadczonego czeskiego pomocnika Marka Hanouska.
Gospodarze długo stawiali opór, mieli nawet swoje okazje, ale rosnąca przewaga Rakowa w końcu dała gościom gola. W 81. minucie mocnym strzałem sprzed pola karnego popisał się Ukrainiec Władysław Koczerhin.
Ósmy w tabeli Widzew (42 pkt) zakończył na sześciu serię meczów bez porażki, a Raków przełamał się po pięciu kolejnych spotkaniach bez zwycięstwa.
W piątek, oprócz meczu w Białymstoku, rywalizowano w Gliwicach, gdzie dziewiąty obecnie Piast (38) pokonał 2:0 plasującą się na 13. pozycji Wartę (34), odnosząc trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu, wszystkie w identycznych rozmiarach.
Na niedzielę zaplanowano trzy mecze. O godz. 12.30 Radomiak podejmie KGHM Zagłębie Lubin, o 15.00 Stal Mielec zagra z siódmą obecnie w tabeli Legią Warszawa, a o 17.30 w Poznaniu rozpocznie się wspomniane spotkanie Lecha z Cracovią.
Kolejkę zakończy ważny mecz na dole tabeli. Czternasta Puszcza Niepołomice (32 pkt), która występuje w roli gospodarza na stadionie Cracovii, podejmie szesnastą Koronę Kielce (30). Beniaminek nie przegrał pięciu kolejnych meczów, a dwa ostatnie wygrał. (PAP)
bia/ pp/